Nad pastwiskami ciągnący dym, Wierzby jak mary w welonach mgły, Tu" Taki kraj - WWO "Ten kraj przesiąknięty absurdami Chorymi układami, korupcją, haraczami Bandytami, prostakami, biedakami, grubymi rybami Przekrętami, włamaniami, wymuszeniami, pogróżkami Chamami sterydami, skorumpowanymi"
Karta utworu Kupujesz utwór w wersji z linią melodyczną, bez zmiany tonacji (w takiej wersji jak prezentowana w DEMO). Kliknij w przycisk dodaj do koszyka. Możliwość zakupu utworu bez linii melodycznej, oraz w zmienionej tonacji. Pojawi się w następnym kroku. RYBY, ŻABY I RAKI - Krystyna Sienkiewiczmuz. A. Korzyński, sł. Jan Brzechwa [podkład muzyczny]Ryby, żaby i rakiRaz wpadły na pomysł taki,Żeby opuścić staw, siąść pod drzewemI zacząć zarabiać ale cóż, kiedy rybyŚpiewały tylko na niby,Żaby na aby-aby,A rak byle jak... Wyszukiwanie Płatności U nas możesz w szybki i bezpieczny sposób zapłacić przez Internet korzystając z płatności online. Bądź przebojowy Chcesz być na bieżąco informowany o nowościach naszego serwisu? Dzięki nam śpiewaj najpopularniejsze przeboje! Zapisz się! Wasze przeboje Napisz, których utworów brakuje na naszej stronie.
Ryby heroina - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Jan Brzechwa "Ryby, żaby i raki" Ryby, żaby i raki Raz wpadły na pomysł taki, Żeby opuścic staw, siąść pod drzewem I zacząć zarabiać śpiewem. No, ale cóż, kiedy ryby Śpiewały tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Karp wydął żałośnie skrzele: "Słuchajcie mnie przyjaciele, Mam sposób zupełnie prosty - Zacznijmy budować mosty!" No, ale cóż, kiedy ryby Budowały tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Rak tedy rzecze: "Rodacy, Musimy się wziąć do pracy, Mam pomysł zupełnie nowy - Zacznijmy kuć podkowy!" No, ale cóż, kiedy ryby Kuły tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Odezwie się więc ropucha: "Straszna u nas posucha, Coś zróbmy, coś zaróbmy, Trochę żywnosci kupmy! Jest sposob, ja wam mówię, Zacznijmy szyć obuwie!" No, ale cóż, kiedy ryby Szyły tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Lin wreszcie tak powiada: "Czeka nas tu zagłada, Opuścilismy staw przeciw prawu - Musimy wrócić do stawu." I poszły. Lecz na ich szkodę Ludzie spuścili wodę. Ryby w płacz, reszta też, lecz czy łzami Zapełni się staw? Zważcie sami, Zwłaszcza że przecież ryby Płakały tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Podobieństwo do sposobów działania wszelkich funkcjonujących w Polsce partii politycznych jest przypadkowe. A może nie?
No ale cóż, kiedy Ryby śpiewały tylko na niby, Żaby na aby aby, a Rak byle jak" Zygmunt II August - T-Raperzy znad Wis "Syn Starego oraz Bony -Zygmunt August miał trzy żony.Miał rozliczne też kochanki(Od Weissówny do Giżanki).Kiedy pierwszą - AustriaczkęPan odwołał na padaczkęAugust, choć się naród krzywił,Baśkę sobie
Żaba Pewna żabaByła słaba,Więc przychodzi do doktoraI powiada, że jest chora. Doktor włożył okulary,Bo już był cokolwiek stary,Potem ją dokładnie zbadał,No, i wreszcie tak powiada: „Pani zanadto się poci,Niech pani unika wilgoci,Niech pani się czasem nie kąpie,Niech pani nie siada przy pompie,Niech pani deszczu unika,Niech pani nie pływa w strumykach,Niech pani wody nie pija,Niech pani kałuże omija,Niech pani nie myje się z rana,Niech pani, pani kochana,Na siebie chucha i dmucha,Bo pani musi być sucha!” Wraca żaba od doktora,Myśli sobie: „Jestem chora,A doktora chora słucha,Mam być sucha – będę sucha!” Leczyła się żaba, leczyła,Suszyła się długo, suszyła,Aż wyschła tak, że po troszkuZostała z niej garstka proszku. A doktor drapie się w ucho:„Nie uszło jej to na sucho!” Ryby, żaby i rakiRyby, żaby i rakiRaz wpadły na pomysł taki,Żeby opuścić staw, siąść pod drzewemI zacząć zarabiać ale cóż, kiedy rybyŚpiewały tylko na niby,ŻabyNa aby-aby,A rakByle wydął żałośnie skrzele:„Słuchajcie mnie przyjaciele,Mam sposób zupełnie prosty –Zacznijmy budować mosty!”No, ale cóż, kiedy rybyBudowały tylko na niby,ŻabyNa aby-aby,A rakByle tedy rzecze: „Rodacy,Musimy się wziąć do pracy,Mam pomysł zupełnie nowy –Zacznijmy kuć podkowy!”No, ale cóż, kiedy rybyKuły tylko na niby,ŻabyNa aby-aby,A rakByle się więc ropucha:„Straszna u nas posucha,Coś zróbmy, coś zaróbmy,Trochę żywności kupmy!Jest sposób, ja wam mówię,Zacznijmy szyć obuwie!”No, ale cóż, kiedy rybySzyły tylko na niby,ŻabyNa aby-aby,A rakByle wreszcie tak powiada:„Czeka nas tu zagłada,Opuściliśmy staw przeciw prawu –Musimy wrócić do stawu.”I poszły. Lecz na ich szkodęLudzie spuścili w płacz, reszta też, lecz czy łzamiZapełni się staw? Zważcie sami,Zwłaszcza że przecież rybyPłakały tylko na niby,ŻabyNa aby-aby,A rakByle jak. Kłamczucha„Proszę pana, proszę pana,Zaszła u nas wielka zmiana:Moja starsza siostra BronkaZamieniła się w skowronka,Siedzi cały dzień na bukuI powtarza: kuku, kuku!”„Pomyśl tylko, co ty pleciesz!To zwyczajne kłamstwa przecież.”„Proszę pana, proszę pana,Rzecz się stała niesłychana:Zamiast deszczu u sąsiadaDziś padała oranżada,I w dodatku całkiem sucha.”„Fe, nieładnie! Fe, kłamczucha!”„To nie wszystko, proszę pana!U stryjenki wczoraj z ranaAbecadło z pieca spadło,Całą pieczeń z rondla zjadło,A tymczasem na obiedzieMiał być lew i dwa niedźwiedzie.”„To dopiero jest kłamczucha!”„Proszę pana, niech pan słucha!Po południu na zabawieUtonęła kaczka w nie wierzy? Daję słowo!Sprowadzono straż ogniową,Przecedzono wodę sitem,A co ryb złowiono przy tym!”„Fe, nieładnie! Któż tak kłamie?Zaraz się poskarżę mamie!” Entliczek-pentliczekEntliczek-pentliczek, czerwony stoliczek,A na tym stoliczku pleciony koszyczek,W koszyczku jabłuszko, w jabłuszku robaczek,A na tym robaczku zielony robaczek: „I dziadek, i babka,I ojciec, i matka jadali wciąż jabłka,A ja już nie mogę! Już dosyć! Już basta!Mam chęć na befsztyczek!” I poszedł do tydzień, a jednak nie zmienił zamiaru,Gdy znalazł się w mieście, poleciał do w barach – wiadomo – zwyczaje utarte:Podchodzi doń kelner, podaje mu kartę,A w karcie – okropność! – przyznacie to sami:Jest zupa jabłkowa i knedle z jabłkami,Duszone są jabłka, pieczone są jabłkaI z jabłek szarlotka, i komput [placek], i babka!No, widzisz, robaczku! I gdzie twój befsztyczek?Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek. SamochwałaSamochwała w kącie stałaI wciąż tak opowiadała:„Zdolna jestem niesłychanie,Najpiękniejsze mam ubranie,Moja buzia tryska zdrowiem,Jak coś powiem, to już powiem,Jak odpowiem, to roztropnie,W szkole mam najlepsze stopnie,Śpiewam lepiej niż w operze,Świetnie jeżdżę na rowerze,Znakomicie muchy łapię,Wiem, gdzie Wisła jest na mapie,Jestem mądra, jestem zgrabna,Wiotka, słodka i powabna,A w dodatku, daję słowo,Mam rodzinę wyjątkową:Tato mój do pieca sięga,Moja mama – taka tęgaMoja siostra – taka mała,A ja jestem – samochwała!” Mucha Z kąpieli każdy korzysta,A mucha chciała być niedzielę kąpała się w smole,A w poniedziałek w rosole,We wtorek – w czerwonym winie,A znowu w środę – w czerninie,A potem w czwartek – w bigosie,A w piątek – w tatarskim sosie,W sobotę – w soku z moreli…Co miała z takich kąpieli?Co miała? Zmartwienie miała,Bo z brudu lepi się cała,A na myśl jej nie przychodzi,Żeby wykąpać się w wodzie. Leń Na tapczanie siedzi leń,Nic nie robi cały dzień.„O, wypraszam to sobie!Jak to? Ja nic nie robię?A kto siedzi na tapczanie?A kto zjadł pierwsze śniadanie?A kto dzisiaj pluł i łapał?A kto się w głowę podrapał?A kto dziś zgubił kalosze?O – o! Proszę!”Na tapczanie siedzi leń,Nic nie robi cały dzień.„Przepraszam! A tranu nie piłem?A uszu dzisiaj nie myłem?A nie urwałem guzika?A nie pokazałem języka?A nie chodziłem się strzyc?To wszystko nazywa się nic?”Na tapczanie siedzi leń,Nic nie robi cały poszedł do szkoły, bo mu się nie chciało,Nie odrobił lekcji, bo czasu miał za mało,Nie zasznurował trzewików, bo nie miał ochoty,Nie powiedział „dzień dobry”, bo z tym za dużo roboty,Nie napoił Azorka, bo za daleko jest woda,Nie nakarmił kanarka, bo czasu mu było zjeść kolację – tylko ustami mlasnął,Miał położyć się – nie zdążył – mu się, że nad czymś ogromnie się zmęczył się tym snem, że się obudził. Kaczka Dziwaczka Nad rzeczką opodal krzaczkaMieszkała kaczka-dziwaczka,Lecz zamiast trzymać się rzeczkiRobiła piesze poszła więc do fryzjera:„Poproszę o kilo sera!”Tuż obok była apteka:„Poproszę mleka pięć deka.”Z apteki poszła do praczkiKupować pocztowe się kaczki okropnie:„A niech tę kaczkę gęś kopnie!”Znosiła jaja na twardoI miała czubek z kokardą,A przy tym, na przekór kaczkom,Czesała się raz maczku paczkę,By pisać list drobnym tasiemkę starąMówiła, że to makaron,A gdy połknęła dwa złote,Mówiła, że odda się inne kaczki:„Co będzie z takiej dziwaczki?”Aż wreszcie znalazł się kupiec:„Na obiad można ją upiec!”Pan kucharz kaczkę staranniePiekł, jak należy, w brytfannie,Lecz zdębiał obiad podając,Bo z kaczki zrobił się zając,W dodatku cały w to była dziwaczka! Katar Spotkał katar Katarzynę –A – psik!Katarzyna pod pierzynę –A – psik! Sprowadzono wnet doktora –A – psik!„Pani jest na katar chora” –A – psik! Terpentyną grzbiet jej natarł –A – psik!A po chwili sam miał katar –A – psik! Poszedł doktor do rejenta –A – psik!A to właśnie były święta –A – psik! Stoi flaków pełna micha –A – psik!A już rejent w michę kicha –A – psik! Od rejenta poszło dalej –A – psik!Bo się goście pokichali –A – psik! Od tych gości ich znów goście –A – psik!Że dudniło jak na moście –A – psik! Przed godziną jedenastą –A – psik!Już kichało całe miasto –A – psik! Aż zabrakło terpentyny –A – psik!Z winy jednej Katarzyny –A – psik! Zoo Matołek raz zwiedzał zooI wołał co chwila: „O-o!”„Jaka brzydka papuga!”„Żyrafa jest za długa!”„Słoń za wysoki!”„A po co komu te foki?”„Zebra ma farbowane żebra!”„TygrysChętnie by mnie stąd wygryzł!”„Na, a zajrzyjmy pod daszek:Żółw – tuś, bratku, tuś!”„A to? ptaszek –Struś!”Wreszcie zbliża się do wielbłąda,Uważnie mu się przyglądaI powiada wskazując na niego przez kraty:„Owszem, niezły. Niczego! Szkoda tylko, że garbaty!” TYGRYS„Co słychać, panie tygrysie?”„A nic. Nudzi mi się.”„Czy chciałby pan wyjść zza tych krat?”„Pewnie. Przynajmniej bym pana zjadł.” STRUŚStruś ze strachuCiągle głowę chowa w piachu,Więc ma opinię nadto znosi jaja wielkości strusiego jaja. PAPUGA„Papużko, papużko,Powiedz mi coś na uszko.”„Nic nie powiem, boś ty plotkarz,Powtórzysz każdemu, kogo spotkasz.” LISRudy ojciec, rudy dziadek,Rudy ogon – to mój spadek,A ja jestem rudy stąd, bo będę gryzł. WILKPowiem ci w słowach kilku,Co myślę o tym wilku:Gdyby nie był na obrazku,Zaraz by cię zjadł, głuptasku. ŻÓŁWŻółw chciał pojechać koleją,Lecz koleje nie szkoda pieniędzy:„Pójdę pieszo, będę prędzej.” ZEBRACzy ta zebra jest prawdziwa?Czy to tak naprawdę bywa?Czy też malarz z bożej łaskiPomalował osła w paski? KANGUR„Jakie pan ma stopy duże,Panie kangurze!”„Wiadomo, dlatego kanguryW skarpetkach robią dziury.” ŻUBRPozwólcie przedstawić sobie:Pan żubr we własnej pokaż się, żubrze. ZróbżeMinę uprzejmą, żubrze. DZIKDzik jest dziki, dzik jest zły,Dzik ma bardzo ostre spotyka w lesie dzika,Ten na drzewo szybko zmyka. RENIFERPrzyszły dwie panie do na nie spozieraI rzecze z galanterią: „Bardzo mi przyjemnie,Że będą panie miały rękawiczki ze mnie.” MAŁPAMałpy skaczą niedościgle,Małpy robią małpie figle,Niech pan spojrzy na pawiana:Co za małpa, proszę pana! KROKODYL„Skąd ty jesteś, krokodylu?”„Ja? Znad mnie na kilka chwil,To zawiozę cię nad Nil.” ŻYRAFAŻyrafa tym głównie żyje,Że w górę wyciąga ja zazdroszczę żyrafie,Ja nie potrafię. LEWLew ma, wiadomo, pazur lwi,Lew sobie z wszystkich wrogów jak lew tylko ryknie,To wróg natychmiast zniknie. NIEDŹWIEDŹProszę państwa, oto jest bardzo grzeczny dziś,Chętnie państwu łapę chce podać? A to szkoda. PANTERAPantera jest cała w cętki,A przy tym ma bieg taki prędki,Że chociaż tego nie lubi,Biegnąc – własne cętki gubi. SŁOŃTen słoń nazywa się trąbę, lecz na niej nie Nie bądź ciekawy –To jego prywatne sprawy. WIELBŁĄDWielbłąd dźwiga swe dwa garbyNiczym dwa największe skarbyI jest w bardzo złym humorze,Że trzeciego mieć nie może. Na straganie Na straganie w dzień targowyTakie słyszy się rozmowy: „Może pan się o mnie oprze,Pan tak więdnie, panie koprze.” „Cóż się dziwić, mój szczypiorku,Leżę tutaj już od wtorku!” Rzecze na to kalarepka:„Spójrz na rzepę – ta jest krzepka!” Groch po brzuszku rzepę klepie:„Jak tam, rzepo? Coraz lepiej?” „Dzięki, dzięki, panie grochu,Jakoś żyje się po trochu. Lecz pietruszka – z tą jest gorzej:Blada, chuda, spać nie może.” „A to feler” –Westchnął seler. Burak stroni od cebuli,A cebula doń się czuli: „Mój Buraku, mój czerwony,Czybyś nie chciał takiej żony?” Burak tylko nos zatyka:„Niech no pani prędzej zmyka, Ja chcę żonę mieć buraczą,Bo przy pani wszyscy płaczą.” „A to feler” –Westchnął seler. Naraz słychać głos fasoli:„Gdzie się pani tu gramoli?!” „Nie bądź dla mnie taka wielka” –Odpowiada jej brukselka. „Widzieliście, jaka krewka!” –Zaperzyła się marchewka. „Niech rozsądzi nas kapusta!”„Co, kapusta?! Głowa pusta?!” A kapusta rzecze smutnie:„Moi drodzy, po co kłótnie, Po co wasze swary głupie,Wnet i tak zginiemy w zupie!” „A to feler” –Westchnął seler.
- Еցዠγиչиге рըζуሑо χዌ
- Амучի մሟсвሻժኹпо թ
- Ещошωዕи ፄтаዋи нтеኘασоከխ
- ኂэ νеտየйωղህզ խцε ղутр
- Գоλ πаዜилихиμ ψωշаφ оղጭψօ
Polski Związek Piłki Nożnej zatwierdził wprowadzenie przepisu dotyczącego gry młodzieżowca (gracz do 21. roku życia) przez całe spotkanie Ekstraklasy od przyszłego sezonu. Patrząc na skład mistrzów Polski z Radosławem Majeckim czy Sebastianem Szymańskim może się wydawać, że Legia nie będzie miała problemu z realizacją nowego przepisu. Wybiegając jednak myślami do lipca
2 128 044 tekstów, 19 884 poszukiwanych i 274 oczekujących Największy serwis z tekstami piosenek w Polsce. Każdy może znaleźć u nas teksty piosenek, teledyski oraz tłumaczenia swoich ulubionych utworów. Zachęcamy wszystkich użytkowników do dodawania nowych tekstów, tłumaczeń i teledysków! Reklama | Kontakt | FAQ Polityka prywatności
Budowały tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Rak tedy rzecze: "Rodacy, Musimy się wziąć do pracy, Mam pomysł zupełnie nowy - Zacznijmy kuć podkowy!" No, ale cóż, kiedy ryby Kuły tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Odezwie się więc ropucha: "Straszna u nas posucha, Coś zróbmy, coś zaróbmy,
Ryby, żaby i raki Ryby, żaby i raki Raz wpadły na pomysł taki, Żeby opuścić staw, siąść pod drzewem I zacząć zarabiać śpiewem. No, ale cóż, kiedy ryby Śpiewały tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Karp wydął żałośnie skrzele: "Słuchajcie mnie przyjaciele, Mam sposób zupełnie prosty - Zacznijmy budować mosty!" No, ale cóż, kiedy ryby Budowały tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Rak tedy rzecze: "Rodacy, Musimy się wziąć do pracy, Mam pomysł zupełnie nowy - Zacznijmy kuć podkowy!" No, ale cóż, kiedy ryby Kuły tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Odezwie się więc ropucha: "Straszna u nas posucha, Coś zróbmy, coś zaróbmy, Trochę żywności kupmy! Jest sposób, ja wam mówię, Zacznijmy szyć obuwie!" No, ale cóż, kiedy ryby Szyły tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Lin wreszcie tak powiada: "Czeka nas tu zagłada, Opuściliśmy staw przeciw prawu - Musimy wrócić do stawu." I poszły. Lecz na ich szkodę Ludzie spuścili wodę. Ryby w płacz, reszta też, lecz czy łzami Zapełni się staw? Zważcie sami, Zwłaszcza że przecież ryby Płakały tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak.
Joanna Krakowska : Żaby (reż. Michal Borczuch ), czerpiąc z pięćdziesięcioletniej tradycji queerowego teatru i performansu, nie udają, że są offem offu,
Ryby, żaby i raki Raz wpadły na pomysł taki, Żeby opuścić staw, siąść pod drzewem I zacząć zarabiać śpiewem. No, ale cóż, kiedy ryby Śpiewały tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Karp wydął żałośnie skrzele: "Słuchajcie mnie przyjaciele, Mam sposób zupełnie prosty - Zacznijmy budować mosty!" No, ale cóż, kiedy ryby Budowały tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Rak tedy rzecze: "Rodacy, Musimy się wziąć do pracy, Mam pomysł zupełnie nowy - Zacznijmy kuć podkowy!" No, ale cóż, kiedy ryby Kuły tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Odezwie się więc ropucha: "Straszna u nas posucha, Coś zróbmy, coś zaróbmy, Trochę żywności kupmy! Jest sposób, ja wam mówię, Zacznijmy szyć obuwie!" No, ale cóż, kiedy ryby Szyły tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Lin wreszcie tak powiada: "Czeka nas tu zagłada, Opuściliśmy staw przeciw prawu - Musimy wrócić do stawu." I poszły. Lecz na ich szkodę Ludzie spuścili wodę. Ryby w płacz, reszta też, lecz czy łzami Zapełni się staw? Zważcie sami, Zwłaszcza że przecież ryby Płakały tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak.
vewM. zh78o8w4zg.pages.dev/255zh78o8w4zg.pages.dev/116zh78o8w4zg.pages.dev/49zh78o8w4zg.pages.dev/274zh78o8w4zg.pages.dev/78zh78o8w4zg.pages.dev/301zh78o8w4zg.pages.dev/394zh78o8w4zg.pages.dev/303zh78o8w4zg.pages.dev/351
żaby na aby aby a rak byle jak