Polski kierowca zginął w Niemczech w tajemniczych okolicznościach. Został znaleziony z podciętym gardłem na parkingu pod Magdeburgiem. Policja nie odkryła żadnych śladów ingerencji z zewnątrz. Makabryczne odkrycie 21 listopada w tirze na parkingu przy stacji benzynowej w miejscowości Hohe Börde w rejonie Saksonii znaleziono ciało kierowcy z podciętym gardłem. Został zidentyfikowany jako Grzegorz z Łukowa w województwie lubelskim. Pracował dla niemieckiego przewoźnika i właśnie realizował zlecenie. Niemiecka policja natychmiast wszczęła śledztwo, jednak w kabinie tira nie znaleziono żadnych śladów sugerujący udział osób trzecich. Informację tę potwierdziła w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim Ilona Wessner w wydziału prasowego policji w Magdeburgu: 21 listopada odnalezione zostały zwłoki polskiego kierowcy w jego pojeździe. Dokładnie w tzw. „strefie odpoczynku” na stacji benzynowej w Hohe Börde. Policja kryminalna wszczęła śledztwo w sprawie śmierci. W trakcie tego śledztwa nie znaleziono żadnych śladów ingerencji z zewnątrz. Rodzina polskiego kierowcy nie wierzy, że przyczyna jego śmierci była inna niż morderstwo. Bliscy pana Grzegorza apelują o pomoc na forach polonijnych: Piszę post, ponieważ liczę na Waszą siłę. W Niemczech został zamordowany, syn mojej kuzynki, kierowca tira. Został znaleziony w kabinie samochodu z poderżniętym gardłem. W czwartek był z nim ostatni kontakt, miał jechać do Polski, został znaleziony w przeciwnym kierunku, wczoraj. Grzesiu pochodził z Łukowa. Może ktoś coś widział, ma nagranie z kamerki samochodowej. Freepik Polski kierowca zginął w Niemczech Zdaniem bliskich zmarłego Polaka nie ma żadnych przesłanek, by sądzić, że sam odebrał sobie życie. Ponieważ rodzinę nie do końca satysfakcjonuje śledztwo prowadzone przez policję w Börde pod nadzorem prokuratury w Magdeburgu, w sprawę zaangażowała również polską prokuraturę. Jak ujawnia prokurator Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie, polskie organy ścigania działają we współpracy z niemieckimi i już zwróciły się do policji w Börde o udostępnienie mater
Tragiczny wypadek na DK 44 w Tychach miał miejsce w czwartek po południu. Kierowca osobowego peugeota wjechał w naczepę tira. Samochód został zmiażdżony. Kierowca nie miał szans na Czwartek, 25 października 2018 (11:32) Niewyobrażalnie pijanego kierowcę TIR-a na polskich numerach rejestracyjnych zatrzymała policja na autostradzie w rejonie Oranienburga w Brandenburgii w Niemczech. Mężczyzna był tak upojony, że nie był w stanie dmuchnąć w alkomat. Niemiecką policję zawiadomili inni kierowcy. Polska ciężarówka z przyczepą jechała autostradą A10 w kierunku Hamburga. Policja zatrzymała go na przydrożnym parkingu. Siedzący za kierownicą 59-latek był tak pijany, że nie potrafił dmuchnąć w alkomat. Została pobrana mu krew do badań. Mężczyzna stracił prawo jazdy. Zapłacił też 100 euro i 600 zł. W poniedziałek na autostradzie A2 w Niemczech tir z naczepą niespodziewanie wypadł z drogi i zatrzymał się dopiero w pobliskim rowie. Jak ustaliły służby, za kierownicą pojazdu siedział Polak. Wszystko wskazuje na to, że w czasie jazdy zasnął – podaje niemiecki dziennik "Bild".