Małżeńska sypialnia ma wiele zalet. Na początku związku para spragniona jest wzajemnej bliskości, więc wspólne spanie wydaje się sprawą jak najbardziej oczywistą i naturalną. Partnerzy czy małżonkowie, mogą wyrazić w ten sposób swoje uczucia, poczuć się bezpiecznie i spokojnie. Istnieje wiele badań, które potwierdzają
Większość par, po zamieszkaniu razem nie wyobraża sobie mieć dwóch, osobnych łóżek. Spanie z partnerem, szczególnie na początku związku może przynieść wiele pozytywnych skutków, związanych chociażby z zacieśnieniem więzi. Zdarza się jednak, że niektóre nawyki drugiej osoby mogą przeszkadzać nam w zaśnięciu, co niekorzystnie wpłynie na komfort snu. Wpływ spania razem na samopoczucie Spanie w jednym łóżku z drugą połówką, może przynieść wiele pozytywnych efektów. Znacząco wpływa na nasze samopoczucie. Specjaliści z Uniwersytety Pittsburgh w Stanach Zjednoczonych, udowodnili, że nocny odpoczynek obok partnera lub partnerki mocno redukuje poziom hormonu stresu, czyli kortyzolu, u każdego z nich. Jednocześnie, obecność ukochanego, wyczuwalna jest nawet, gdy nie zdajemy sobie z niej sprawy, dzięki czemu organizm wytwarza więcej endorfin, znanych wszystkim jako hormony szczęścia. Przekłada się to również na sferę uczuć. W ten sposób zacieśniają się więzy, pomiędzy partnerami. Bardzo dużo na temat zażyłości pomiędzy dwoma osobami mówi pozycja, w jakiej znajdują się w trakcie nocy. Tak zwane spanie “na łyżeczkę” jest oznaką zaufania. Pary, które leżą splecione, zazwyczaj znajdują się na początku wspólnej drogi, jest to przejaw bardzo silnych emocji pomiędzy ludźmi. Z drugiej strony, trzeba wspomnieć, że odwrócenie się w łóżku do siebie plecami, nie zwiastuje niczego złego. Zdarza się to w wielu związkach z dłuższym stażem. Jednak spanie razem może mieć także wiele wad, szczególnie jeśli jeden partner, przyzwyczajony jest do wczesnego zasypiania, a drugi jest, tak zwanym, “nocnym markiem”. Złość budzić mogą nas także nawyki drugiej osoby, takie jak chrapanie czy mówienie przez sen. Chociaż zazwyczaj w pierwszych miesiącach relacji, wielu z nas pod wpływem silnego zauroczenia ignoruje ten fakt, to po pewnym czasie budzi on wiele negatywnych emocji. Spanie osobno - jakie niesie korzyści Na sen w osobnych łóżkach, zazwyczaj decydują się pary z długim stażem małżeńskim. Wbrew powszechnie panującej opinii, nie zwiastuje to nadchodzącego kryzysu w związku, pogorszenia się relacji czy osłabienia uczucia, które łączy dwoje ludzi. Jest to oznaka dojrzałości, a także troski o swoje potrzeby. Problemy zdrowotne oraz spadek samopoczucia podczas odpoczynku z partnerem, odczuwają najbardziej kobiety. Dzieje się tak z różnych powodów, pierwszym z nich, jest fakt, że płeć piękna ciężej zapada w głęboki sen, przez co za sprawą ruchów drugiej osoby, czy chociażby jej chrapania, szybciej się wybudza. Wspomnieć również należy o tym, że panie znacznie gorzej znoszą brak snu. Te, które regularnie poświęcają na niego mniej niż siedem godzin, są bardziej narażone na choroby układu krążenia, a także zwiększa się u nich poziom związku chemicznego, jakim jest interleukina, której nadmiar jest szkodliwy dla całego organizmu. Posiadanie oddzielnych łóżek warto jest rozważyć również w sytuacji, kiedy jeden z partnerów uporczywie chrapie, mówi w trakcie, dyszy lub sapie. Przez irytujące nawyki zwiększać może się poziom kortyzolu w naszym organizmie, czyli wcześniej wspomnianego hormonu stresu, co skutkować będzie, że ranem, zamiast wstawać w pełni wypoczętym i odprężonym, obudzimy się zmęczeni i zestresowani. Na dwa osobne łóżka, dobrze jest zdecydować się także w przypadku, kiedy druga połówka zmaga się z bezsennością. Będzie to korzystne dla obojga i silnie wpłynie na jakość ich wypoczynku. Ważne jest także, aby wspomnieć, że niektórzy po prostu lubią spać pojedynczo, z różnych powodów, co też należy uszanować. Dyskomfort spowodowany różnicami pomiędzy partnerami Wpływ na jakość snu we dwoje, mogą mieć także dysproporcje w wadze oraz wzroście partnerów. Jeśli jedna osoba jest znacznie wyższa, lub jej waga jest większa niż ukochanego czy ukochanej, może być to źródłem dużego dyskomfortu. Chociaż nie będzie on od razu odczuwalny, z czasem zaczniemy zauważać jego skutki, jak na przykład drastyczny spadek naszego samopoczucia oraz kondycji fizycznej. Dużą rolę odgrywa tutaj materac. Jeśli śpimy na źle dobranym, możemy zmagać się z dolegliwościami bólowymi, w szczególności w okolicach pleców i karku. Znacznie gorzej będą regenerować się także mięśnie, a sam model, na którym śpimy, szybciej się zniszczy. Częstym problemem jest spadanie lżejszego partnera do środka, wskutek ruchów cięższego z nich. Dokuczliwe są także drgania, wyczuwalne w trakcie zmiany pozycji, dlatego dobrze jest wiedzieć, jak dobrać idealny materac. Jaki materac dla pary? Dobór materaca dla pary często stanowi duże wyzwanie. Zacząć powinniśmy od kwestii związanej z tym, czy chcemy kupić jeden dwuosobowy model, czy jednak dwa pojedyncze, które zostaną złączone na stelażu. Każde z rozwiązań posiada zarówno wady i zalety. Druga opcja daje możliwość dopasowania produktu do indywidualnych preferencji każdego, łatwiej jest go przenosić i czyścić. Bardzo istotne jest, aby były równej wysokości. Częstym problemem jest rozłączanie się materacy podczas snu, przez co powstaje niekomfortowa przerwa pomiędzy nimi. W sytuacji, kiedy zdecydujemy się kupić jeden duży model, powinniśmy pamiętać o podstawowych zasadach. Musi mieć on minimum 140 centymetrów szerokości, twardość w takim przypadku powinna być przystosowana do cięższej osoby, ważna jest także elastyczność punktowa. Nie możemy zapominać o właściwościach antyalergicznych, w szczególności, jeśli jeden z partnerów zmaga się z nadwrażliwością na kurz i roztocza. Na szczęście, na rynku pojawia się jednak coraz więcej produktów, które są w stanie spełnić wymagania dwojga osób, nawet jeśli istnieją pomiędzy nimi duże różnice w wadze i wzroście. Świetnym rozwiązaniem bez wątpienia będzie Sleepmed Hybrid Premium Plus. Za sprawą zaawansowanych technologicznie materiałów użytych przy jego produkcji, pozwala na indywidualne wybranie pasującej twardości. Dopasowuje się także do sylwetki, każdego z jej użytkowników, dzięki czemu daje uczucie otulenia, a także jest gwarancją komfortowego podparcia. Jednocześnie nie odkształca się, a pod wpływem temperatury wraca do swojego naturalnego kształtu, dzięki czemu cieszyć nas będzie przez wiele lat. Sen we dwoje bez wątpienia posiada wiele pozytywnych właściwości dla naszego zdrowia. Nie tylko minimalizuje poziom stresu, lecz także daje poczucie bezpieczeństwa. Szczególnie na początku naszej wspólnej drogi, pomaga budować więź, a także wzmacniać relację. Warto jednak szanować indywidualne potrzeby oraz preferencje każdego, dlatego w wielu przypadkach dwa pojedyncze łóżka także mogą stanowić dobre rozwiązanie, którego nie należy się wstydzić. Komentarze do artykułu Napisz komentarz do artykułu Zaloguj się lub zarejestruj, aby dodać komentarze
Coraz częściej osoby, które dostają ciekawą ofertę pracy, szukają rozwiązań umożliwiających im szybkie rozstanie z pracodawcą. Prawo pracy jest pod tym względem elastyczne. Generalnie
Jakiś czas temu zaproponowałam moim dziewczynkom, żeby w wakacje kilka dni spędziły u babci i dziadka. Pomysł owszem, spodobał się, ale tylko młodszej córce. Starsza zaczęła płakać i prosiła, byśmy jej nie zostawiali samej. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że cóż to takiego spać u kochających dziadków. Przecież tysiące razy dziewczynki zostawały z nimi same, nie raz czytali im książeczki i kładli je do łóżeczka, ale to zawsze odbywało się u nas w domu. Jak do tej pory nigdy nie spały poza nim bez nas. Być może w rzeczywistości nie byłoby tak źle, ale sama wizja nocy bez rodziców przeraziła moją starszą córkę. Bo tak naprawdę rozstanie z mamą i tatą w pewien sposób oznaczało dla niej zachwianie poczucia inna sytuacja miałaby miejsce, gdy dziewczynki od początku nocowały u dziadków. Niestety ze względu na odległość nie jest to możliwe, więc choć ich mieszkanie jest znajome, wieczorem staje się po prostu nieswoje i obce. Kiedy następnego dnia dziewczynki obudziły się, pierwszą rzeczą jaką Elsa do mnie powiedziała było: Proszę, nie każ nam nocować u babci i dziadka bez was. Nie podjęłam więcej tego tematu, widocznie nie jest jeszcze gotowa. Może cały dzień bawić się tylko z babcią i dziadkiem, ale wieczorem zasypiając w łóżeczku bez nas wie, że wkrótce przyjdziemy i może czuć się bezpiecznie. Zjawisko rozstania wpisane jest w życie każdego z nas. W związku z wydarzeniami ostatnich miesięcy, także my dorośli musieliśmy się z nim zmierzyć. Rozstaliśmy się z naszymi kolegami z pracy, często z rodziną, by jej niepotrzebnie nie narażać, z całym naszym życiem, do którego byliśmy przyzwyczajeni. Wielu z nas zrezygnowało z wakacji, sportowych treningów, czy też musiało zmienić styl życia. Nie było łatwo, ponieważ większość z nas, odczuwała w jakimś stopniu stratę. Coś nas omijało, coś nas ograniczało, coś sprawiało, że mieliśmy poczucie zachwianej równowagi życiowej. Nam, dorosłym, trudno było przystosować się do nowej rzeczywistości, w której nie mogliśmy czegoś zrobić, coś nam odebrano. Czuliśmy, a może nadal czujemy się zagubieni, trudno nam zmienić przyzwyczajenia i przewartościować styl życia. U wielu osób wystąpiły lęki, depresja, rozpacz. Niemożność panowania nad swoim życiem doprowadziła do utraty bezpieczeństwa. Rozstania dziecięce mają wprawdzie inny charakter i dotyczą innych obszarów życia, ale posiadają ten sam mechanizm ich przeżywania. Pamiętajmy, że nie dotyczą tylko rozstania z rodzicami, ale również z ulubioną zabawką, miejscem, zwierzątkiem, czy nawet pieluszką. Dziecko, podobnie jak dorosły, będzie musiało przystosować się do nowej rzeczywistości i najlepiej jeśli mu w tym pomożemy. Co możemy zrobić:* Jeżeli wiek na to pozwala, przede wszystkim porozmawiaj na ten temat z dzieckiem i pozwól mu swobodnie uwolnić emocje. Wykaż zrozumienie dla dziecka, zaakceptuj jego lęki, pozwól mu na łzy i rozpacz. Nie poniżaj mówiąc, że dziecko jest duże i nie powinno przeżywać danej sytuacji. (np. Taki duży chłopak a jeszcze siusia w pieluszkę. / Taka duża dziewczynka a nadal śpi z przytulanką) Zapewnij dziecko o tym, że każdy, nawet dorośli czasem boją się nowej rzeczywistości. Udziel wsparcia.* Jeżeli rozstanie dotyczy pójścia do żłobka, czy przedszkola postaraj się też, by jak najlepiej dziecko do niego przygotować. Już nawet bardzo małemu dziecku można mówić o tym co je czeka, w pewien sposób oswajając z przyszłością. Pamiętajmy, że od nas wiele zależy z jakim nastawieniem dziecko przeżyje rozstanie: czy będzie ciekawe tego co go czeka (jeśli zapewnimy go, że żłobek, przedszkole jest fajne, będą fajne dzieci, zabawki itd) czy będzie się jawiło jako coś strasznego, czego z pewnością należy się bać (np. gdy mama sama panikuje, płacze i nie chce dziecka puścić)Wskazówki jak przygotować dziecko do żłobka i przedszkola znajdziesz pod linkiem: Starsze dziecko możemy poprosić o narysowanie emocji mu towarzyszących. Pomoże to w określeniu uczuć i rozmowie na ten temat.* Opowiedzmy o swoich doświadczeniach. Dzieci uwielbiają słuchać o nich. Nie czują się bowiem wtedy osamotnione w swoich uczuciach, wiedzą, że przeżywają coś normalnego, czego doświadcza każdy z nas. * Spróbujmy w miarę możliwości pomóc dziecku wyobrazić sobie nową rzeczywistość uwzględniając rozstanie. Porozmawiajcie co ciekawego może wydarzyć się w przedszkolu, jakie przygody ma ulubiony miś zostawiony w domu, gdy my udajemy się na krótki spacer, co może robić tata, który wyjechał na kilka dni na szkolenie. Takie ćwiczenie oswaja nieznaną, nową rzeczywistość i sprawia, że może nie będzie straszna dla dziecka.* Towarzyszmy dziecku przez cały czas w przeżywaniu wszystkiego, co dzieje się w jego życiu. Jeżeli sami przechodzimy przez trudny okres (np. rozwód, zmiana miejsca zamieszkania) nie zapomnijmy, że niedoświadczony malec nie rozumie co się dzieje wokół niego i bez naszej pomocy nie poradzi sobie. Opowiem wam pewną historię. Kiedy miałam około 7 lat (tak mi się wydaje, że chodziłam już do szkoły) miałam koleżankę Anię. Nasze mamy znały się z pracy. Pewnego dnia mama Ani zaprosiła mnie na koncert zespołu Dwa plus Jeden. Nie znałam go, ale samo wyjście do teatru, czy filharmonii zakończone jak to dzieciaki u nas mawiają “pójściem na nocowanie” brzmiało zachęcająco. Rodzice zgodzili się, więc zabrałam ze sobą torbę z rzeczami i od razu po szkole pojechaliśmy na koncert. Bardzo mi się podobało. Na tamte czasy było to coś niesamowitego: światła, piękne stroje, piosenki śpiewane do mikrofonu (choć oczywiście kojarzyłam może jedną) Po powrocie do domu, ich domu, poczułam się zmęczona. Było już około 22, zjedliśmy więc szybko kolację i mama koleżanki naszykowała nam spanie. Nie mieszkaliśmy daleko od siebie. Przy zgaszonym świetle wyglądałam za okno i patrzyłam na inne bloki, w których paliło się światło. Wyobrażałam sobie co robią rodzice. Czy oglądają coś? A może czytają? Może poszli już spać? Czy pali się jeszcze u nas światło, czy jest już całkowicie ciemno? Zrobiło mi się bardzo smutno. Choć tamten dzień wspominam bardzo miło, to zakończył się niestety kapiącymi łzami na poduszkę. Zaczęłam żałować, że poszłam na ten koncert, nie umiałam się z niego cieszyć tak, jak cieszyłam się jeszcze przed kilkoma godzinami. Dziś, z perspektywy czasu wiem, że towarzyszące mi wtedy uczucie było normalne, bo choćby dzień był wspaniały, to najlepiej kończy się go przytulając się do swojej podusi, w swoim domu. Moje dziewczynki nie miały problemu z rozstaniem, kiedy poszły do żłobka, czy przedszkola. Wymagały jednak poświęcenia im więcej czasu po powrocie. Za to Elsa miała duży problem z pożegnaniem z ulubioną przytulanką (która w jakimś stopniu nadal jej towarzyszy) i propozycją spędzenia kilku nocy u dziadków. Do tego drugiego jej nie zmuszam, nie ma takiej potrzeby, to zresztą jej obiecałam. Czasem wspomina, że poszłaby “na nocowanie” do koleżanki, ale ja wiem, że to na razie tylko słowa. Temat oswajamy, czasami czytamy książeczkę z serii Zuzia wydawnictwa Mądra Mysz, którą serdecznie wam polecam. Bohaterka postanawia spędzić noc u koleżanki. Jest wspaniale póki nie gasną światła i zostaje sama. Bez mamy, bez taty, bez brata i ukochanego kotka. To wspaniała okazja by porozmawiać o uczuciach, lękach i rozstaniach. Często boimy się rzeczy nowych, nieznanych. Nie wyobrażamy sobie życia bez kogoś, mieszkania w innym kraju, zmiany partnera, czy pracy. Towarzyszące nam poczucie straty czegoś co pewne, co bezpieczne jest zatem czymś normalnym. Ale nie łatwo sobie z nim poradzić. Wystarczy spojrzeć jak wielu dorosłych zmaga się ze zmieniającą się rzeczywistością. Postarajmy się więc wykazać zrozumienie dla dziecka, dla którego każde rozstanie może być przyczyną zachwiania całym dotychczasowym życiem. Jednocześnie uczmy dziecko, że rozstania będą mu towarzyszyć przez całe życie i przygotowujmy je choćby na takie chwile jak ta, w której musieliśmy z dnia na dzień przewartościować całe nasze życie, gdy nadeszła pandemia.*Na pierwszym zdjęciu moja przytulanka i przytulanka mojej córki. Od jakiegoś czasu opiekuje się obiema.
Nowa dieta,nowy plan więc i motywacja +100% :-P Jak to bywa po noce,trenuję po pierwszym posiłku około 15-16. I jak to zazwyczaj bywa nie wysypiam się bo co to za
@konierino: Mordko, w marcu też zakończył się mój ponad 5-letni związek. Na początku ciężko to przeżywałem, ale już jest zajebiście i sam byłem zdziwiony, że tak szybko poszło. Czas naprawdę leczy rany i mega się cieszę, że tak szybko sobie poradziłem. Z rad które mogę Ci polecić: 1. Jeśli mieszkasz sam to przeprowadź się na jakiś czas do twojej rodziny / znajomych / kogokolwiek, żeby nie siedzieć samemu w 4 ścianach. 2. Zajmuj sobie czas ile tylko wlezie: siłka, basen, spotkania ze znajomymi - bylebyś o tym nie myślał. 3. Bądź wyrozumiały wobec siebie - na pewno przyjdzie moment słabości i to normalne, że możesz nie mieć ochoty, żeby cokolwiek robić. Płacz, gorsze chwile, wspomnienia - to normalne i na pewno tak będzie. 4. Znajdź osobę lub osoby, którym możesz się wygadać w 100%, często takie osoby na trzeźwo będą potrafić ocenić sytuację z boku i przez sam będziesz mógł wyciągnąć wnioski, których wcześniej nie widziałeś bądź nie chciałeś widzieć. 5. Jeśli potrzebujesz porady psychoterapeuty to śmiało tam idź - przyspieszy to jeszcze okres "dochodzenia do siebie". 6. Podsumuj sobie związek, co w nim było fajnego, co chujowego, co zawdzięczasz tej osobie i w jakich sytuacjach "ciągneła Cię w dół". Później już do tego nie wracaj, skrupulatne podsumowanie i lecisz z życiem dalej. 7. Nie idź w alko - do depresant, więc na początku będzie fajnie, ale jak obudzisz się rano na kacu to tylko pogorszy sytuację i będziesz o tym myślał dwa razy więcej. 8. No i co mogę jeszcze powiedzieć - klin to też dobra opcja ( ͡° ͜ʖ ͡°) Jednak nie pchałbym się w żadną nową relację dopóki nie zmienisz też w sobie negatywnych / toksycznych rzeczy. Ja teraz bez spiny spotykam się z kobietami, seksy też wchodzą, ale nie czuję, żebym jeszcze był gotowy na związek. Pokorzystać z życia singla tez jest spoko ( ͡° ͜ʖ ͡°) Jak potrzebujesz się wygadać to wal na priv, bo bardzo dobrze Ciebie rozumiem.
Oczywiście osobne spanie może również świadczyć o pewności uczucia małżonków między sobą, a każdy sposób na solidny pełnowartościowy sen jest wart poświęceń. Wówczas jeżeli mamy do czynienia ze skrajnymi przypadkami kompletnie różnych temperamentów tj. “ranny ptaszek” vs “nocny marek” ostatecznym rozwiązaniem
Rozstanie to trudne doświadczenie, które ma ogromny wpływ na nasze zdrowie fizyczne. Po odejściu bliskiej osoby, z którą związana była większość naszych aktywności, trudno stworzyć swoją rzeczywistość na nowo. Stres, który wiąże się z zakończeniem relacji, może prowadzić do zaburzeń w funkcjonowaniu wielu narządów. Co dokładnie dzieje się z naszym organizmem, gdy rozstajemy się z ukochanym człowiekiem? Spadek odporności (częste infekcje) Zaburzenia snu Ból mięśni Nadmierna czujność Bóle głowy Napady lękowe Ból w klatce piersiowej i problemy z oddychaniem Problemy skórne Utrata apetytu Spadek libido Rozpad związku jest trudny zarówno dla umysłu, jak i ciała. Nawet jeśli rozstanie to świadoma decyzja dwojga dorosłych ludzi i niesie za sobą pozytywne zmiany, to wielka życiowa zmiana. Potrzebujemy sporo czasu, by przywyknąć do braku bliskiej osoby, która dotąd we wszystkim nam towarzyszyła. U każdego człowieka ból po rozstaniu ma inne nasilenie. Niektórzy dochodzą do zdrowia już po kilku dniach, inni potrzebują wielu miesięcy lub lat. Bez względu na to, jak długo utrzymują się dolegliwości po rozstaniu, są one podobne u większości osób przeżywających rozstanie. Jak nasze ciało reaguje na rozstanie? Oto 10 najważniejszych objawów:Spadek odporności (częste infekcje)Osłabienie układu immunologicznego to wynik chronicznego stresu i podwyższonego poziomu adrenaliny w organizmie. Długotrwały stres sprawia, że we krwi zmniejsza się liczba komórek snuPo rozstaniu większość osób nie może spać. Jest to związane z nieustanną aktywnością mózgu, który przywołuje wspomnienia o ukochanej osobie. To naturalna reakcja. Pamiętajmy, że długotrwałe problemy ze snem powinny nas skłonić do wizyty u mięśniW czasie rozstania możemy odczuwać fizyczny ból związany z mimowolnymi skurczami mięśni, które są wynikiem stresu. Również spadek poziomu dopaminy i oksytocyny (hormonów, które aktywują się gdy jesteśmy zakochani) sprawia, że ciało staje się podatne na czujnośćŻycie w stresie sprawia, że nasz organizm reaguje tak, jakbyśmy przez cały czas byli w niebezpieczeństwie. To pierwotna reakcja ciała, które „jest gotowe do ucieczki” przed zagrożeniem. Może to powodować większą wrażliwość na głowyNapięciowy ból głowy to rodzaj bólu, który występuje w wyniku silnego stresu. Jednym z czynników wywołujących tego typu ból, są poważne zmiany życiowe. Napięciowy ból głowy charakteryzuje się niewielkim nasileniem. Chorzy odczuwają charakterystyczny ucisk w głowie, który mija samoistnie, gdy nasz organizm otrzymuje odpowiednią dawkę snu i lękoweZamartwianie się sprawia, że organizm odczuwa ciągły strach. Może to wywołać napady lęku i ataki paniki. Po rozstaniu doświadczamy dolegliwości, które przypominają objawy związane z odstawieniem w klatce piersiowej i problemy z oddychaniemEmocje mają ogromny wpływ na funkcjonowanie serca i układu oddechowego. U osób odczuwających silny stres może pojawić się ból serca przypominający ból zwiastujący zawał. Kortyzol sprawia, że wzrasta ciśnienie krwi, a my oddychamy skórneStres osłabia działanie warstwy ochronnej skóry. Staje się ona mniej jędrna, ziemista i podatna na stany zapalne. Po rozstaniu u wielu osób może dojść do zaburzeń apetytuCierpienie sprawia, że odczuwanie głodu zostaje zahamowane. Stres może również zakłócać prawidłowe działanie układu pokarmowego, co wywołuje mdłości i libidoEmocjonalny ból i stres, które towarzyszą rozstaniu, mogą hamować popęd nawet przez kilka miesięcy. Dotyczy to zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Źródło:
Relacje transferowe na żywo [LINK] Reklama Serie A: Składy na AC Milan - Juventus [OFICJALNIE]. Polscy kibice powinni być zadowoleni 1 minuta temu Widzew Łódź z komunikatem w sprawie odwołania meczu z Ruchem Chorzów [OFICJALNIE] 42 minuty temu „Jaja”, „Absurdalne przerwanie”, „Straszny zjazd formy”.
O tym, dlaczego dziecko powinno spać w swoim łóżeczku, rozmawiamy z dr Radosławem Kaczanem, psychologiem rozwojowym. Agnieszka Usiarczyk: Zdania na temat wspólnej sypialni są podzielone. I choć psycholodzy twierdzą, że im wcześniej wyprowadzimy dziecko z naszej sypialni, tym lepiej, są rodzice, którym to nie przeszkadza i nie dostrzegają w tym żadnego problemu. Mnie się wydaje, że godzą się na to z lenistwa albo ze strachu o pociechę. Do kiedy wypada, żeby malec z nami spał? dr Radosław Kaczan, psycholog rozwojowy: Gdy dziecko przychodzi na świat, zaczyna swoją przygodę z samodzielnością. Wspólne spanie na początku, daje obu stronom poczucie bezpieczeństwa i ułatwia rodzicom funkcjonowanie. Jest to wygodne szczególnie dla mam karmiących piersią. Jednak im szybciej przeniesiemy dziecko do jego łóżka tym lepiej, ponieważ dzieci bardzo szybko przyzwyczajają się do spania z mamą i tatą. Kiedy uczyć dziecko samodzielnego spania w łóżeczku? Optymalnym momentem jest okres między pierwszym a drugim rokiem życia. Ważne jest, by nie przekroczyć tej granicy. W późniejszym okresie, rozłąka może być jeszcze trudniejsza. Trzylatek już powinien nocować w swoim łóżku. Zadaniem rodzica jest zapewnianie bezpieczeństwa, ale i rozszerzanie kręgów samodzielności. Dlaczego pociechy chcą z nami spać? Z różnych przyczyn. Jedne są do tego przyzwyczajone, inne się czegoś boją, jeszcze inne chcą pobyć z mamą czy tatą, poprzytulać się, bo np. brakuje im tego w ciągu dnia. Nierzadko to rodzice zatrzymują dziecko w swojej sypialni, bo to oni tego potrzebują lub cały czas traktują je jako malutką, niesamodzielną istotę. Spanie z dzieckiem może świadczyć też o tym, że między partnerami coś szwankuje i wykorzystują syna czy córkę, by nie być ze sobą blisko. Nawet jeżeli dziecko boi się samo spać, są rożne metody, by to zmienić. Nie widzę problemu jeśli dwu, trzylatek czasem w nocy przyjdzie do nas. Ale jeżeli robi to codziennie, to warto z nim porozmawiać i być konsekwentnym, tzn. np. odprowadzać do pokoju, kłaść do łóżka i posiedzieć dopóki nie zaśnie. I powtarzać to do skutku. Odzwyczajenie nie będzie łatwe ani dla jednej, ani dla drugiej strony. Najtrudniejszy jest pierwszy tydzień. Gdy już dorośli postanowią, że wyprowadzają syna czy córkę z sypialni, muszą być konsekwentni i ani płacz, ani złość kilkulatka nie powinny w tym przeszkodzić. Rodzice często kapitulują, gdy dziecku nie podoba się ten pomysł. Myślę, że łatwiej im będzie być konsekwentnym, gdy uświadomią sobie, że wyprowadzając malca ze swojego łóżka wcale nie wyrządzają mu krzywdy. Są mamy, które mają z tego powodu ogromne poczucie winy. Zupełnie niepotrzebnie. Pozwalając na osobne spanie, uczymy dziecka samodzielności, rozszerzamy jego horyzonty, ułatwiamy zmierzenie się z problemem. Godząc się na dzielenie łóżka z kilkulatkiem, utrudniamy mu usamodzielnianie się i zdobywanie autonomii. Z późniejszymi konsekwencjami będziemy musieli zmagać się wspólnie. Rodzice będą borykać się z niesamodzielnością dziecka, a ono wraz z wiekiem może zacząć odczuwać negatywne skutki tej sytuacji. Sypialnia rodziców jest miejscem ich intymności i bliskości, należącym w zasadzie tylko do nich. Wspólne spanie przeszkadza po pierwsze w relacjach intymnych. W efekcie przekłada się na stosunki między rodzicami. Sfrustrowani rodzice są podenerwowani, częściej się kłócą, a dziecko wcale z tym dobrze się nie czuje. Pamiętajmy, że bycie mamą i tatą, nie odbiera nam prawa do bycia kobietą i mężczyzną. Rodzic samotnie wychowujący dziecko także ma prawo do intymności i nie powinien godzić się na wspólne spanie. Z jakimi trudnościami będzie musiało się zmierzyć dziecko? Dyskomfort z powodu wspólnego spania z rodzicami dziecko może odczuć w szkole podstawowej. Gdy się dowie, ze jego koledzy śpią sami, może poczuć się gorsze, inne od grupy rówieśników. Bolesne mogą okazać się np. wyjazdy na zieloną szkołę czy wycieczkę klasową. Dziecko bardzo będzie chciało jechać, a jednocześnie będzie się obawiało rozłąki z rodzicami, nocy. Będzie to dla niego bardzo trudne. Takie momenty nie są też łatwe dla rodziców, którzy będą się martwić, że dziecku jest źle, że nie daje sobie rady, nie wysypia się, ma bóle brzucha itp. Jak wytłumaczyć kilkulatkowi, że powinien spać sam? Można powiedzieć, że nie wysypiamy się, gdy syn czy córka śpi z nami, że jesteśmy rano zmęczeni, bo kilka razy w nocy się budzimy. Opowiedzieć o tym, że samodzielne spanie to ważny krok w rozwoju itp. Szczere, regularne rozmowy na ten temat, podczas których dowiemy się czego się boi dziecko, powinny przynieść efekty. *dr Radosław Kaczan, psycholog rozwojowy ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej
Albo będzie szybki slub i potem szybkie rozstanie albo wcale nie wezma slubu tylko będą tak ze soba chodzić . Wyświetl odpowiedzi (1) Urszula1. 2 lata temu. zgłoś do moderacji. 2. 1.
Król, by dobrze opiekował się swym ludem, musi być wyspany, bowiem niewyspany kaprysi i staje się szorstki w obejściu. Dlatego kilka miesięcy temu, król opuścił me łoże i urządził swą sypialnię w salonie. Ale skoro jest czas rozstań, to i nadchodzi moment powrotów. Rozstanie to była krótka piłka. Ot, po kilkunastu nocach przepełnionych kolkowymi wrzaskami (opisywaliśmy to tutaj), król wydał dekret, w który oznajmił jakoby cierpiał na chroniczne niewyspanie, które cieniem kładzie się na jego aktywności zawodowej i treningowej, a ponadto lata mu powieka i niewykluczone, że to właśnie skutek uboczny wielokrotnie przerywanej fazy rem. Wyprowadzka króla na kanapę odbyła się nad ranem, w skromnej oprawie, bez fleszy, kamer, wiwatujących poddanych i raczej takim powłóczystym krokiem. Potem nastał czas pomocy doraźnej. Król angażował się jak mógł, dostrzegał potrzebę, choć głównie tę bardziej wyraźną, wspierał, wyręczał i tak dalej. Kara boska musiałaby mnie dosięgnąć, gdybym narzekała, ale gdy tylko sytuacja zyskiwała status “w miarę opanowanej”, król udawał się na zasłużony spoczynek do swojej komnaty. Okres tarła mamy już za sobą, więc taki układ nawet mi pasował. Zyskałam dla siebie całe łóżko, wyposażone ostatnio w wypasiony materac. Komfort pierwsza klasa, a miejsca tyle, że da się spać z Wiktorią bez obaw o jej upadek. No dobra, raz mi spadła, ale szybko pozbierałam ją spod łóżka, omiotłam z pajęczyn matczyną ręką i utuliłam własną piersią, więc MOPR może zawrócić. Na samodzielnym spaniu zyskała również moja skóra. Mogłam wcierać w siebie bez opamiętania te wszystkie mazidła, których małżonek nie znosi, bo jak mówi “ręka mu się potem po mnie ślizga”. Takie osobne spanie mogłoby wnieść nawet pewien powiew świeżości w pożyciu. Wiecie, umawianie się randki w stylu „dziś u mnie czy u ciebie?”. Piszę “mogłoby”, bo to tylko teoria. W praktyce, od narodzin Wiktorii, nasz kontakt cielesny sprowadza się głównie do tego, że wyciągam mężowi klucze z kieszeni, jak wchodzimy do domu obładowani tymi wszystkimi tobołami, które każdy rodzic małego dziecka dźwiga. Kobieta jednak zmienną jest, więc pewnego dnia, bez wyraźnego powodu, zapragnęłam położyć kres tej łóżkowej separacji. Król najpierw chętnie przystał na powrót do alkowy, ale potem mu się jakoś nie składało. A to wypił wieczorem lampkę wina, więc nie będzie nam chuchał. A to chciał doczytać książkę i nie będzie nam świecił. A to chciał pobić kolejny biegowy rekord i musiał być wypoczęty etc. Trwało to dobry tydzień, aż w końcu sposobem, którego tu nie zdradzę, zwabiłam go z powrotem do sypialni. Szybko poczuł się jak u siebie… Pierwszej nocy straciłam na jego rzecz kołdrę, choć miał przecież swoją. Drugiej była batalia o otwarte okno. Trzeciej Wiktoria ułożyła się między nami w literkę H, ale mnie w udziale przypadły nogi, więc obudziłam się cała skopana. Czwartej nocy młoda stękała, a ślubny kręcił się i mamrotał przez sen (wsłuchiwałam się, nie padło żadne imię żeńskie). Byłam tak niewyspana, że piątej nocy ogłosiłam: umarł król, niech żyje królowa! Od dziś to ja śpię w salonie! Nie bądź żyła, podziel się tym wpisem ze znajomymi!
Et6OJ. zh78o8w4zg.pages.dev/5zh78o8w4zg.pages.dev/181zh78o8w4zg.pages.dev/98zh78o8w4zg.pages.dev/332zh78o8w4zg.pages.dev/104zh78o8w4zg.pages.dev/190zh78o8w4zg.pages.dev/385zh78o8w4zg.pages.dev/53zh78o8w4zg.pages.dev/229
osobne spanie szybkie rozstanie